dzisiejszy dzień nie wyróżniał się niczym szczególnym, także nie będę się dziś za bardzo rozpisywać. byłyśmy w kościele tzn: ada, klaudia, borys i ja. stwierdziłyśmy z klaudią, że pierwszy i ostatni raz poszłyśmy na to, no bo bez przesady, tak dłuuugo to trwało.. poza tym jakieś babcie co chwile sapią o wszystko. wkurzają mnie tylko i nic więcej. popołudnie spędzone z rodziną. jutro na trening nie idę, wyjeżdżam. mam nadzieję, że tatuś kupi mi nowy telefon. *.* albo coś. ;d ogólnie, to tak mi się nie chce przez te trzy dni chodzić do szkoły, że ja nie moge. już wolę siedzieć w domu i sprzątać. na dodatek we wtorek praca klasowa z matmy, z której jestem ciemna jak 12 w nocy, no super. chyba w środę do chirurgaa.... :O oby nie. prosze nie.no i później święta ... NARESZCIE.
wiesz.. kocham spotykać cie przypadkiem. moge ci wtedy pokazać moją udawaną obojętność w stosunku do ciebie. obojętność wyćwiczoną przed lustrem. że wcale nie przechodzą mnie dreszcze po całym ciele. że wcale nie ściska mi się gardło na widok twojego uśmiechu... uwielbiam to!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz